Czasami tak się zastanawiam jakie to jest to neurotypowe życie. Ten niedościgniony wzór, który wszystkim nam, aspies, stawia się i każe do niego dążyć.
I coraz częściej myślę że jest przereklamowane. Bycie neurotypowym sucks! 😉
Nie zawsze tak było. Po diagnozie czułam złość, że nie mogę być „normalna”. Że świat się na mnie uwziął, doświadczył mnie tak boleśnie. Co ja musiałam przechodzić przez te wszystkie lata, kiedy byłam po prostu niegrzecznym dzieckiem, ekscentryczką, inną. Kiedy matka załamywała nade mną ręce: „nie wiem co się z tobą dzieje”.
Teraz myślę, że asperger to pewnego rodzaju dar. Dlaczego?
- Aspies często mają talent w jakiejś dziedzinie. Nie jestem sawantem, ale obsługi programu graficznego nauczyłam się sama. Podobnie jak francuskiego i gry na gitarze. (Z francuskim to jest śmieszna sprawa. Chciałam poczytać jak się robi wina i- ponieważ nie było dobrych źródeł w znanych mi językach- nauczyłam się francuskiego. Jak poczytałam to przestał mnie interesować).
- Nie ma dla mnie rzeczy dziwnych, tematów tabu, pytań niestosownych. Każde zagadnienie rozpatruję z punktu widzenia logiki, funkcjonalności i pragmatyki.
- Jestem doskonałym słuchaczem, bo przez wiele lat się nie odzywałam, żeby nie popełnić jakiejś gafy lub kogoś nie urazić. W młodości robiłam nawet za mobilną poradnię psychologiczną. Dużo ludzi zwracało się do mnie ze swoimi problemami. Pewnie dlatego, że nie oceniam. Szukam rozwiązania.
- Jestem dobra w szeregowaniu, porządkowaniu rzeczy i logice. Z automatu widzę dwa różne podziały przedstawionych elementów. Błyskawicznie porównuję, wykorzystuję logikę z żelazną precyzją. Jestem niezłym adwokatem diabła, a nawet nie muszę się wysilić, by wiedzieć, że coś nie pasuje do reszty. Albo się nie sprawdzi.
- Czuję muzykę całym ciałem. Przenika mnie, dotyka, dociera aż do opuszków palców. Niektóre dźwięki aż mnie unoszą. Inne osadzają mocno na ziemi. Jak biegnę, to muzyka dodaje mi lekkości, pozwala się odbić mocniej. Słowa piosenek mają wyjątkowe znaczenie. Podobnie jak łączenia dźwięków. Muzyka potrafi katalizować moje pogmatwane uczucia.
- Jestem częścią natury, nie świata ludzi. Odczuwam las i przyrodę podobnie jak muzykę, całą sobą. Wchodzę do lasu i jestem u siebie. Tworzy się od razu ta niesamowita więź, poczucie połączenia, włożenia puzzla w brakujące miejsce, tworzące kompletną doskonałość. Las mnie koi. Las jest moim domem. Nie boję się zwierząt i nie boję się chodzić w nocy. Mam doskonałą więź ze zwierzętami. Nawet dzikie zwierzaki pozwalają się chwilę poobserwować. Poznaje swój swojego, co?
- Potrafię doprowadzać sprawy do końca, bo interesuje mnie „co tam będzie”. Dlatego umiem się zmotywować do regularnego treningu czy ćwiczenia. Jeśli uda się go rozpisać w tabelkach, cyfrach i planie na co dzień, to sukces gwarantowany!
- Potrafię pisać, przelewać myśli na papier. To, czego mówienie przychodzi mi z trudem, na papierze zaczyna żyć własnym życiem. Mam w głowie gotowe słowa, całe zdania, które zapisuję. Tworząc tekst jest tak, jakbym czytała wirtualną książkę ze swojej głowy. Po prostu wiem, co powinno się znaleźć dalej i jak ma brzmieć. Korzystam z tego w pracy.
- Mam wyczulone zmysły, dzięki czemu słyszę rzeczy, które innym umykają. Dlatego rozróżniam miauknięcie kota na miska jest pusta i na wypuść mnie na zewnątrz. Dlatego piszę teksty, które się ludziom podobają, bo do tego co zwykle i oczywiste dodaję to, co tworzy cały klimat: zapachy, dźwięki, szelesty i odblaski słońca.
- Jestem w stanie nauczyć się wielu rzeczy – tak po prostu, od ręki. Mam temat na artykuł, o którym nie mam pojęcia? Nie szkodzi. Systematyzuję wiedzę w błyskawiczny sposób, więc wystarczy mi kilka godzin, by nauczyć się tego, czego jeszcze nie wiedziałam.
Poza tym nie muszę gonić za kolejnymi szczebelkami kariery, żyć według neurotypowego wzorca, interesować się tym co wszyscy i oglądać tych samych seriali. Nie wiem, że córka pani Ani właśnie zdała na studia, a syn ma ospę. W galerii handlowej nie byłam od kilku lat. Na kawie i plotkach tyle samo.
Ale wiem gdzie można oglądać gniazdo dzięcioła karmiącego młode. Albo zobaczyć jak bobry budują żeremia. Wiem co spakować na sakwy lub wyjazd w góry. I wiem jak wygląda świat od tej prawdziwej strony, nie z okien zorganizowanej wycieczki w dusznym autokarze, bo przemierzam Europę na rowerze. Nie mam problemu z wyborem proszku do prania, bo wszystkie ciuchy mam czarne i nie stoję pół godziny przed półką z kosmetykami kolorowymi, bo się nie maluję. Zakupy robię w 10 minut, bo mam stałą listę. I zawsze jestem przygotowana na wszystkie możliwości (kto zawsze w górach ma kompletną apteczkę, no kto?).
W sumie jest to ciekawsze.

Ja nauczyłam się sama rosyjskiego, bo zafiksowałam się na cyrylicę. Moje życie to brnięcie od jednej fiksacji do drugiej. Teraz na przykład zbieram kamienie i oczywiście wszystko o każdym z nich muszę wiedzieć. Jestem namiętnym samoukiem. Do tego w komunikacji z innymi moim problemem jest dość dziwne dla normalsów poczucie humoru i abstrakcyjne riposty. Na szczęście bardzo polubiłam siebie i nie chcę już być „normalna” „przeciętna” „nie-zaburzona”.
PolubieniePolubienie