Atak paniki

Jest jeszcze jeden rodzaj ataków paniki, który przydarza mi się tylko w nocy. Pojawia się rzadko, ale… znów powrócił.

Mam wrażenie, że ataki paniki biorą się z niczego. Nagle się budzę. I czuję, że zaczynam się pocić. Nie tak troszkę, jak po lekkim spacerku. Po całości – w kilka sekund mam mokre całe ciało, a z czoła zaczynają kapać krople – jedna po drugiej. Nawet nie czuję kołatania serca, niby wszystko jest ok.

Potem zaczyna się robić ciemno przed oczami. Powoli, jakbym traciła wzrok – patrzę, ale widok przesłania mi ciemna zasłona. To ostatnie kilka sekund przed omdleniem i ostatni moment żeby temu zapobiec. Głowa w kolana w pozycji siedzącej lub zejście do parteru. Jak człowiek leży, to nie upadnie, gdy zemdleje – i nie zrobi sobie krzywdy.

To wszystko trwa dobre kilka minut, które wydają się nie mieć końca. W międzyczasie organizm przygotuje się walki lub ucieczki (bo panika jest lękiem o dużym natężeniu, czyli informuje o zbliżającym się zagrożeniu – w tym przypadku wyimaginowanym). Mechanizm biologiczny działa bez zarzutu: trzeba się pozbyć zawartości żołądka.

Gdy już czarna zasłona opadnie, można spróbować wstać. Mam wrażenie że nogi uginają się pod każdym krokiem. Silne mięśnie, które jeszcze wczoraj niosły mnie niezawodnie kilkanaście kilometrów po lesie, zamieniły się w watę. Trzymając się ściany docieram do łóżka, gdzie długo jeszcze nie mogę się rozgrzać. Chłód przenika mnie jakby od środka. Coś jak przemarznięcie do kości – gdy człowiek odsuwa się od źródła ciepła, to nadal czuje, że mu zimno. Nie działa wewnętrzna grzałka.

Taki atak paniki jest specyficzny, dotychczas przytrafił mi się tylko 3 razy. Przy pierwszym myślałam, że to alergiczna reakcja na leki. Po drugim wylądowałam w szpitalu, bo zanim dotarło że mdleję, to było już po fakcie. Przywalenie głową w podłogę skoczyło się SORem i pięknym, żółto-zielonym siniakiem przy oku, prowokującym dyskretne pytania o przemoc domową. Trzeci był kilka godzin temu. Doświadczenie uratowało mnie przed konsekwencjami. Poza poobijaną psychiką reszta w porządku.

Jedno jest pewne: panika nie pojawia się z niczego. Dla mnie to info, że czegoś jest za dużo (wyzwań, obowiązków, neurotypowego świata). I tym razem też tak jest. Idą święta, których nie lubię i które są dla mnie stresujące. W przyszłym roku szykują się duże zmiany, czy im podołam? Czy się w nich odnajdę? I jeszcze grudzień, gdzie wszyscy zamykają budżety i wydają na gwałt kasę jaka im została. Zawodowy kocioł grudniowy: wszystko pilne, wszystko na wczoraj. Ile by człowiek nie pracował, to i tak jest do tyłu.

A Hans właśnie tupnął nóżką i powiedział, że on już nie chce.

6 myśli w temacie “Atak paniki

Add yours

      1. Hej 🙂 przepraszam, nie znam się, więc nie powinnam sugerować. Jakoś pod wpływem impulsu wysłałam Ci tą informację. Mam takie same objawy, nie są związane z atakiem paniki. Pewna pani dr mi zasugerowała padaczkę, ale ponieważ u mnie to się dzieje raz na kilka lat- odpuściłam

        Polubione przez 1 osoba

      2. U mnie to jest stricte skorelowane z tym, co dzieje mi się w życiu. Ale dzięki za sugestię, Aspergera też „odkryłam” przez przypadek, więc kto wie, kto wie… 🙂

        Polubienie

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Up ↑