Być neurotypowym

Dawniej, krótko po diagnozie Zespołu Aspergera, myślałam, że bycie neurotypowym rozwiązuje wszystkie problemy. Teraz patrzę na to inaczej.

Po diagnozie Aspergera działo się wiele rzeczy. To nie jest proste nagle dowiedzieć się że jest się kimś zupełnie innym, niż się myślało przez ostatnie 40 lat… Był czas, że byłam przekonana że osób neurotypowych nie dotyczą te wszystkie trudności, z którymi ja się borykam na co dzień: 

  • lęk przed niezrozumiałym światem,
  • depresja z powodu niedopasowania do niego i dostrzegania, jak bardzo bez sensu jest urządzony i jak coraz mniej nadaje się do życia,
  • panika, gdy muszę regularnie przekraczać swoje granice, bo jestem dorosła i ode mnie się wymaga określonych postaw i zachowań,
  • ciągłego niezrozumienia, że postrzegam świat inaczej; co innego mnie bawi, co innego męczy i stałych prób nawrócenia mnie na właściwą drogę,
  • męczenie się kontaktami społecznymi, które są mi niezbędne do przeżycia, bo człowiek jest przecież istotą stadną.

Dziś wiem że to nie jest prawda. Wszyscy mierzymy się z tym samym.

Tym, co teraz czuję, gdy myślę o neurotypowości jest smutek, że nigdy nie doświadczę świata w taki sposób jak neurotypowi. Że jakaś część doświadczeń, które de facto są powszechne, jest dla mnie zamknięta.

Najbardziej chyba zazdroszczę łatwości w rozumieniu i ogarnianiu emocji. Wyobrażam sobie że to jest tak, jak ja mam z widzeniem schematów czy wzorców w porównywanych informacjach czy rzeczach. Po prostu wiem. Porządkuje je, widzę czy pasują czy nie, wiem w jaki sposób pasują i na jaki inny jeszcze mogą. Umiem postrzegać dwie kategorie naraz. Wszystko, za jednym spojrzeniem, układa się w cudownie logiczny, piękny wzór.

Jeśli tak samo jest z emocjami u neurotypowych, to musi to być fascynujące doświadczenie.  Po prostu wiedzieć co się czuje – bez rozważania, analizowania, sprawdzania co mówi ciało i czy to na pewno nie zwykle zmęczenie lub ból po treningu. Ogarniania się od razu, z automatu, a nie za 2 godziny nagle olśnienie, że to jednak była nuda, a nie smutek….

Tak, jakby poznać nowy język i móc swobodnie się w nim komunikować i czytać. Człowiek dostaje dodatkową rzeczywistość, która dotychczas była zamknięta: relacje z ludźmi, którzy dotychczas byli niezrozumiali; książki i opowieści, które były niedostępne; kulturę, która jest bogata i ciekawa na swój inny sposób.

Języka emocji nigdy się płynnie nie nauczę, ale znam inne, niedostępne neurotypowym. Aczkolwiek swobodne posługiwanie się nim musi być fascynujące. Szkoda że tak słabo go znam.

3 myśli w temacie “Być neurotypowym

Add yours

  1. nie wiem czy jestem neurotypowa czy nie… Ale czytając twoje zapiski często myślę „o matko, to tak jak ja!”No ale tymi uczuciami to mnie powaliłaś. Ponieważ miałam mało fajne dzieciństwo byłam przekonana, że nieumiejętność odczuwania emocji to mój firewall. Że po prostu nauczyłam się je odcinać, … nawet nie ale moje ciało czy mózg? Ale może faktycznie przyczyna jest inna? Czasem, gdy ktoś bliski mnie pyta „jak się czujesz?” odpowiadam: nie wiem, powiem ci za trzy dni. Niby żart… ale ja naprawdę najczęściej nie wiem co czuję i jak SIĘ czuję. Żeby się dowiedzieć muszę zanalizować ciało i jego reakcje. Też masz takie uczucie, że twoje ciało i mózg to dwa odrębne byty, a ty sama jesteś jeszcze jednym?

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Up ↑