Takie dni jak wczoraj nie powinny się zdarzać. To dni, kiedy nie można wstać z łóżka, bo człowieka przygniata smutek. Kiedy łzy płyną same, ale właściwie nie wiadomo dlaczego.
Przecież nie ogarniam tego co kotłuje mi się w głowie. Chociażbym bardzo chciała, to nie umiem nic z tym zrobić. Nie da się uchwycić przyczyn i powodów. Nie da się odnaleźć w tym jakiegoś sensu, który pozwoliłby poprawić sobie nastrój. Można tylko cierpieć w milczeniu.
Nie przypuszczałam, że święta zrobią mi aż taką wyrwę w życiu. W sumie niby nic nowego, ale jednak. Rozczarowuje tak bardzo to, że znów zderzam się z oczekiwaniami i próbami dopasowania do neurotypowego świata. No przecież całe życie to i całe życie tamto… To dlaczego teraz nie?
Mój Asperger jest traktowany jak fanaberia, pewien okres przejściowy. Przecież to niemożliwe, ty wcale nie masz autyzmu, ja nic nie zauważyłam.
Sorry, może trzeba było lepiej patrzeć?
Dużo rzeczy pozostaje ukrytych. Człowiek przybiera maski, wchodzi w schematy, podporządkowuje się by nie czuć się dziwakiem. By inni nie pokazywali go palcami, nie odrzucali. To jest cena za akceptację. Tą ceną są depresje, bo wciąż zaprzeczamy sobie; meltdowny, gdy w końcu można zdjąć kolejną maskę, a w środku aż krzyczy. Chwile pod kocem, w odcięciu od świata, z muzyką na uszach. Byle stracić z nim kontakt. Byle chociaż przez tą chwilę móc być sobą. Bo potem znowu trzeba będzie udawać.
Dyktatura neurotypowych.
Życzę wszystkim w nowym roku, by dyktatura zamieniła się w demokrację z otwartością, tolerancją i miejscem dla każdego.

Skomentuj