Komunikacja – nie lubię

Komunikacja, przez swoją nieprzewidywalność i dynamikę, jest dla ludzi ze spektrum autyzmu trudna. Zajmowałam się nią od strony naukowej przez 15 lat, ale nadal mam problemy z ogarnięciem niektórych sytuacji. Kilku szczególnie nie lubię.

Nie lubię, kiedy ludzie zapominają czegoś powiedzieć, bo wydaje im się, że to jest oczywiste. Albo mieli coś innego na myśli i tego nie ujawnili. Czy oni naprawdę myślą, że ja jestem jasnowidzem? Wróżką? Czytam w myślach? Później zderzam się z sytuacją „przecież to nie tak”, „źle mnie pani zrozumiała” i za każdym razem czuję się jak kretynka. Jakby ktoś odkrył tę straszną prawdę, że rozumienie tego, co oni mówią jest procesem interpretacji, a nie intuicyjnym łapaniem znaczenia. Zawsze czuję, że wina leży po mojej stronie – w końcu to ja jestem świrem.

Nie lubię, kiedy ludzie starają się podbudować swoje ego i udowodnić innym, że są najmądrzejsi. A ci inni są debilami. Próba powiedzenia mi, że się nie znam w dziedzinie, w której jestem ekspertem, działa na mnie jak płachta na byka. Głupi komentarz, na który zapewne nie należałoby nawet zwracać uwagi, jest dla mnie jak wyzwanie do walki. Stand and fight! Jeśli nie muszę dbać o tę relację, to poziom złośliwości sięga zenitu. Niestety, często walę na oślep, a wszystkie błyskotliwe riposty przychodzą mi na myśl trzy godziny później – jak już wszystko przemyślę.

(Jeśli na czymś się nie znam to chętnie posłucham rady. Przynajmniej dostanę gotowy schemat „jak to się robi” i będę mieć jedną rzecz mniej do ogarnięcia).

Nie lubię, kiedy ludzie odreagowują na mnie swój gorszy dzień. To sprawia że czuję się kompletnie zagubiona i natychmiast zaczynam się zastanawiać, co takiego zrobiłam, że ktoś jest wkurzony. Idea, że to nie moja wina, ale tego poprzedniego klienta / pacjenta / interesanta nie jest mi obca, ale nie daje się przełożyć na uczucia. Głowa swoje, serce swoje. Z takich relacji uciekam tak szybko jak mogę. Udziela mi się czyjeś zdenerwowanie, a stres wyłącza mi wszystkie mechanizmy adaptacyjne. I neurotypowość robi się trudna ponad miarę. Run and hide.

Nie lubię, gdy ludzie używają słów niechlujnie, bo wydaje im się że taki wyraz tu będzie pasował, albo mądrze zabrzmi. Potem muszę przez pół dnia rozkminiać co autor miał na myśli pisząc, że jest ryzyko że będzie lepiej. Czy to przytyk do mnie? Złośliwostka? Ocena, że nie chcę, żeby było lepiej i dlatego jest to dla mnie ryzyko? Czy może to, że będzie lepiej, jest w jakiś sposób niebezpieczne, a ja nie zauważyłam? A może to nic nie znaczy? No i pół dnia z głowy.

Nie lubię, gdy ktoś wrzuca w tekst mnóstwo social bełkotu, bo wydaje mu się że tak trzeba i poczuję się z tego powodu doceniona. Ach, jakie to wspaniałe, cudownie to ogarniasz, to niesamowite! Gdzie nauczyłaś się takiej organizacji życia i czasu?

W szkole „U Hansa Aspergera”, a co?

Social bełkot nie dość, że utrudnia komunikację, to jeszcze ją przedłuża w nieskończoność. Marnuje czas. Wkurza. Zaciemnia prawdziwy cel konwersacji. Jest dygresją, w której łatwo się zgubić. I… stresuje. No bo co mam odpowiedzieć na takie peany? Żadna sensowna rzecz nie przychodzi mi do głowy na tu i teraz. I czy ktoś oczekuje odpowiedzi, czy to raczej pytanie retoryczne?

Jak mogę, to piszę (co widać). Przekazywanie myśli i ogarnianie świata na piśmie idzie mi lepiej niż w dyskusji z innymi. Jest konkretne, precyzyjne (bo nikomu nie chce się wypisywać social pierdół) i weryfikowalne (można wrócić do tekstu w każdym momencie). Nie to co gadanie, które zapominam zanim wyjdę za drzwi. Bo albo się zapamiętuje, albo ogarnia komunikację. Z Hansem nie da się zrobić obu rzeczy naraz.

Prosty i zrozumiały gest – spadaj

Jedna myśl na temat “Komunikacja – nie lubię

Dodaj własny

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: