Jak wiadomo, ludzie z zespołem Aspergera nie śledzą ostatnich nowinek mody i chodzą w tym, w czym im wygodnie. Takie podejście ma bardzo wiele zalet.
Ponieważ mój Hans w tym względzie nie różni się bardzo od reszty, więc i ja chodzę w wygodnych, bawełnianych ciuchach. Prawie wszystko co mam jest czarne. Ma to swoje zalety:
- Nie ma problemu z wyborem proszku do prania – wiadomo, że do kolorów
- Nic nie zafarbuje w pralce, a nawet jak to zrobi, to nie szkodzi
- Nie trzeba się przejmować, że coś do czegoś nie pasuje, albo jakiś kolorów się nie łączy – wszystko jest takie samo, więc jest idealnie dobrane
- Nawet jak się czymś upaprzesz, to najczęściej tego nie widać. Odpada więc pełne zażenowania tłumaczenie kawa mi się rozlała lub chyba buraczki z obiadu mi spadły.
- W czarnym każdy wygląda dobrze – to klasyka
- Czarne (podobno) wyszczupla
Do uprawiania sportu i w góry używam technicznych tkanin, które oddychają i przepuszczają pot na zewnątrz (czasami bywają kolorowe, bo jak wiadomo czerwony czy żółty lepiej widać na drodze niż czerń). Ale wszystko jest wygodne i praktyczne, uszyte pod konkretną dyscyplinę. Dzięki temu ciuch jest w pełni funkcjonalny i ma kieszonki tam gdzie trzeba (i tyle ile trzeba).
Ciuchy sportowe również mają mnóstwo aspergerowych zalet:
- Wszystkie metki w sportowych ciuchach są zrobione tak, by można je było wyciąć bez szkody dla reszty. Czego nie można powiedzieć o zwykłych ubraniach, w których wycięcie metki często oznacza rozprucie szwu i dziurę na wylot.
- Nie ma zbędnych ozdób, falbanek, zawijasków, sznureczków i ch*j wie czego jeszcze, które mogą się urwać w pralce lub zaplątać w sprzęt sportowy.
- Zazwyczaj nie kończą się na pępku, ale mają normalną długość i sensowny krój.
- Jak się człowiek w nich pochyli to nie zwijają się radośnie na szyi prezentując bieliznę pod spodem i gołe plecy. Nie rozchylają się w nich dekolty w ten zdradziecki sposób znany z kardiganów i bluzek.
- Są wykonane z materiałów miłych dla ciała (nic nie gryzie i nie drapie).
- Mają płaskie szwy lub są bezszwowe (żeby nic nie obcierało w trakcie aktywności).
- Jest w nich wygodnie o każdej porze roku: gdy ma być ciepło jest ciepło, a w upały przyjemnie je przewiewa.
- Można je nosić przez cały rok (w zimie jako dodatkową warstwę, w lecie samodzielnie).
- Nie istnieje nie wypada tego ubrać, bo się uszkodziło. Nikt się nie dziwi koszulkom kolarskim ze śladami szorowania po asfalcie. Dziura na ramieniu? Przetarte udo w spodenkach? Wiadomo – była gleba.
A czas konieczny do śledzenia ostatnich trendów z wybiegów można poświęcić na czytanie książek lub jazdę na rowerze 🙂

noooo, biorąc ubiór za miernik poziomu Aspergera to mam 100%.
Choć ze sportowymi się nie kocham, ale to dlatego, że sportowe, te prawdziwe sportowe, źle pracują z rozmiarami większymi, zwłaszcza w biuście.
Metki wycinam zawsze i cenię sobie tych producentów, którzy zamiast wszywać drapiącą metkę po prostu drukują to co trzeba na wewnętrznej stronie ubrania.
Ostatnio odkryłam, że fajne są też ubrania robocze dobrych producentów. Też są dobrze uszyte, z dobrych tkanin. I niestety są drogie.
taki paradoks czasów: kiedyś to suknie balowe kosztowały krocie.
PolubieniePolubienie