Porównywanie się z innymi

czyli być jak Kasia.

Od małego stawia się nam innych ludzi jako punkt odniesienia. Kasia lepiej się uczy, czemu ty się tak nie uczysz? Kasia bawi się z koleżankami na boisku, czemu do nich nie pójdziesz? Kasia pomaga swojej mamie, a ty ciągle siedzisz z książkami i nic nie robisz!

Z serii wymówek „bo Kasia”, które słyszałam od małego, można by stworzyć kilkutomową encyklopedię. Dotyczyły wszystkiego: nauki, czasu wolnego, zabaw, ubioru, kolegów, zainteresowań.

Od małego nauczono mnie, że to inni ludzie są punktem odniesienia i wzorem do naśladowania. Byłam zdolnym dzieckiem, więc szybko podchwyciłam, co należy robić, by rodzice byli zadowoleni. W efekcie miałam święty spokój, ale gdzieś po drodze zatraciłam siebie, starając się cały czas naśladować innych.

Teraz też wiem (po diagnozie Aspergera), że to naśladownictwo było jakimś parasolem ochronnym. Uczyło mnie akceptowanych w określonych sytuacjach zachowań. Jak nie wiedziałam co zrobić, to robiłam jak Kasia i dawano mi spokój.

Porównywanie się z innymi zostało mi do dzisiaj. Czasami nie wiem na co mam ochotę. Albo po prostu nie chce mi się nic robić. Może to taka aspergerowa potrzeba, żeby na chwilę się zatrzymać i wysiąść z neurotypowego pociągu? A może zwykle lenistwo? Nie wiem.

W sumie nie ma to znaczenia. Często w takich sytuacjach, kiedy patrzę na to co robili inni, zaczynam żałować, że ja tego też nie robię. Zazdroszczę im. Ktoś pływał? Czemu ja nie? Ktoś był na rowerze? Pojechał w góry? Czemu ja nie? Zamiast dać sobie święty spokój i po prostu odpocząć / poleniuchować, ja za wszelką cenę staram się sprostać różnym Kasiom i być jak one. Jestem gotowa spakować się i ruszyć na szczyt lub wskakiwać do wody, już, teraz. Nie dlatego że chcę. Dlatego, że ktoś inny to zrobił.

(Co ciekawe, w drugą stronę to nie działa. Jak ja zrobię coś, czego inni nie robili (bo np. siedzieli w pracy), to jest to zupełnie oczywiste i normalne. Nie liczy się jako powód do dumy. Nie liczy się na przyszłość jako ja to robiłam trzy dni wcześniej, a ty nie, więc dzisiaj już nie muszę).

W efekcie tracę mnóstwo energii na próby podjęcia decyzji co mam robić (bo każda Kasia robi coś innego, równie fajnego), a na końcu pojawia się frustracja, bo nie umiem zdecydować. I zostaję bez decyzji, z poczuciem, że jestem fakapem, bo nie zrobiłam nic konstruktywnego. A inni tak.

Zupełnie bez sensu.

Druga strona medalu to kryteria porównania. Porównujemy się według standardów świata neurotypowego. Punktem odniesienia są umiejętności, które ceni się w neurotypowym świecie. Dla aspies są one obce (nawet bym powiedziała, że niepotrzebne). Świat dorosłych z zespołem Aspergera jest skonstruowany inaczej. Mamy inne priorytety, sposoby na życie, potrzeby i postrzeganie rzeczywistości. Dlaczego punktem odniesienia staje się dla nas świat, który jest nam obcy? To trochę tak, jakby porównywać ludzkość z kosmitami. Biorąc pod uwagę ich wiedzę, sposób życia i rozwój technologiczny my – ludzie – zawsze wypadniemy słabo. Tak jak aspie zawsze wypadnie słabo w neurotypowych aktywnościach i zachowaniach.

Czy to nie jest jedynie wpojone „bo Kasia”, z którym należy się w dorosłym życiu pożegnać? Niech każdy sobie żyje jak chce, robi to, co lubi, osiąga to, co jest dla niego ważne. Dlaczego musimy robić tak jak inni i być z tego rozliczani?

Bo Kasia dostała piątkę, a ty tylko czwórkę. Bo Kasia ładnie się ubrała, a ty przyszłaś w spodniach. Bo Kasia przejechała 100km na rowerze, a ty tylko 30.

A chuj z Kasią.

6 myśli na temat “Porównywanie się z innymi

Dodaj własny

  1. Gdy czytam Twoje wpisy przypominam sobie siebie sprzed kilku lat i z czasów nastoletnich. Co ciekawe, mój pierwszy szablon na blogu był dokładnie taki sam jak Twój obecny. Nie zliczę tych lat straconych na odgrywanie neurotypowych ról, gdy zatracałam siebie i swoje pasje, gdy na siłę wmawiano mi, że muszę mieć przyjaciół i życie towarzyskie jak inni, że muszę być tak samo przeciętna jak inni, że muszę równać w dół, bo nikt za mną do góry nie pójdzie, bo ważniejsze jest bycie z ludźmi na hałaśliwym weselu niż czytanie o hieroglifach. Dobrze, że tutaj piszesz, może teraz tego nie czujesz, ale to ma terapeutyczną moc i za jakiś czas dojdziesz do stanu, w którym się oczyścisz z podziału na aspies i neurotypowych, odzyskasz spokój i swoje życie takie jakiego Ty chcesz, z Twoją oryginalnością i wrażliwością. Pozdrawiam, trzymaj się 😊

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Tak w sumie to już po części odzyskałam. Tyle że moje życie jest autystyczne, a do neurotypowego świata wybieram się tylko wtedy kiedy muszę. Ale masz rację – nagle się okazało, że olanie wesela i innych imprez jest spoko i nie powoduje wyrzutów sumienia. Albo że znajomości ograniczające się do kilku sprawdzonych osób są spoko i nie trzeba otaczać się wianuszkiem „przyjaciół”. Wystarczy zaakceptować pewne rzeczy i odrzucić większość tych głupich przesądów które wpajano w dzieciństwie.
      Dzięki za ten koment.

      Polubienie

  2. W swojej pracy odpowiadam m. in. za projektowanie systemów IT. Podczas spotkań z firmami bardzo często słyszę “bo konkurencja robi tak czy inaczej”. Wszyscy albo prawie wszyscy patrzą jak jest u sąsiada, chcą czerpać z ich rozwiązań. Tymczasem z wielu względów to spory błąd. Każda organizacja jest inna.

    Tak samo jest z ludźmi. Każdy z nas jest unikatowy. Każdy ma swoje potrzeby. Każdy ma swoje historie. Porównywanie się z innymi nie ma sensu.

    Polubienie

  3. wiesz… moja matka, moja mama…to jakby dwie różne osoby. Jedna była złośliwa, wredna… Druga była inteligentna, oczytana, niesamowicie dowcipna. Przy tym dobra i szczodra. Staram się pamiętać tę ostatnią. Ale nieudałota tkwi gdzieś we mnie… A ja tylko byłam inna. Po prostu.

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: