Ucieczka w sen

Mój ulubiony moment dnia to wieczór. Gdy zakopuję się pod kołdrę wiem, że na kilka godzin świat neurotypowy się ode mnie odpieprzy.

Często nie mogę się tego doczekać. Zerkam na zegarek, a tam dopiero 18! Czy wypada o tej porze się położyć? Jeszcze chyba nie. Zabijam więc czas, odliczając minutę za minutą do tego błogiego momentu. Gdy już nakrywam się kołdrą wiem, że nic nie muszę. Że nie mam już żadnych obowiązków na dzisiaj, a cała reszta tego, co nie udało się załatwić, może poczekać następne kilka godzin. Że nikt już nie zadzwoni, nie zapuka do drzwi, nie będzie zmuszał do rozwiązywania ważkich problemów tego świata.

To cudowna chwila, kiedy zapadam się w swoim świecie. Kiedy wszystko, co dookoła, takie męczące przez cały dzień, przestaje istnieć. Kiedy można spokojnie poczytać, bez wyrzutów sumienia, że jeszcze pińcet rzeczy czeka na moją reakcję. Kiedy mogę w końcu zatopić się w swoich myślach, spuścić Hansa ze smyczy i nie zastanawiać się, czy to, co mam w głowie, to nadaje się do podzielenia z ludźmi, czy raczej ktoś się obrazi? Wreszcie wszystko wypada i można, nie ma nielogicznych i niezrozumiałych reguł. Nie ma kontekstu. Nie ma ukrytych znaczeń. Świat staje się niewyobrażalnie prosty i zrozumiały.

Potem przychodzą sny. Gdy dzień był trudny, męczący, czasami kończy się koszmarami. Znów w nich nie ogarniam świata i znów dzieje się coś, co mnie zaskakuje. A nie miało prawa się zdarzyć.

Jeśli dzień był w miarę spoko i nie czeka na mnie nic, co straszy w niedalekiej przyszłości, sen jest jak miękki koc zimą. Otula, tworzy bezpieczną przystań, gdzie mogę być sobą i nikogo to nie dziwi. Nikt nie kusi się o chamski komentarz, ani o własną ocenę tego co robię (jakże rzadko trafioną)! Płynę sobie, wśród wielu barw i wydarzeń, a wszystkie są plastyczne i rzeczywiste.

A potem dzwoni budzik i chce mi się płakać. Przede mną kolejny dzień, kolejne obowiązki, kolejne złośliwe komentarze tych, którzy posiedli wszelką wiedzę Wszechświata (a od Zespołu Aspergera to są specjalistami). Wygrzebanie się spod kołdry jest prawie niemożliwe – kto, przy zdrowych zmysłach, porzuciłby ten piękny świat, zamieniając go na codzienny koszmar niedopasowania i niezrozumienia?

Zamykam oczy, jeszcze pięć minut. O te pięć mniej w neurotypowym świecie.

2 myśli na temat “Ucieczka w sen

Dodaj własny

  1. I dlatego lubię krótkie dni, bo wtedy ta przyjemna pora łóżeczkowa jest jakby bliżej, bo wcześniej jest ciemno, i wyrzuty sumienia mniejsze. Też tak masz, że gdy zmierzch zapada to odczuwasz większe przyzwolenie pod kołderkę?

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: