Przepalanie bezpieczników

Dzisiejszy dzień jest ciężki. Całe przedpołudnie na kontaktach z ludźmi, potem chwila przerwy i znów muszę wrócić do miasta. Moje bezpieczniki już iskrzą.

Uczestnictwo w sytuacjach społecznych męczy osoby ze spektrum autyzmu. Dzieje się tak dlatego, że każda interakcja wymaga zaangażowania wielu systemów poznawczych, by zrozumieć jej cel, przebieg czy niuanse. Trzeba zebrać dane, potem je przetworzyć, spróbować dopasować do znanych schematów i zareagować w odpowiedni sposób. Ciężka praca, obciążająca cały organizm.

Neurotypowi robią to wszystko z automatu – łapią przekaz intuicyjnie i jeszcze czerpią energię z kontaktu z drugim człowiekiem. Wychodzą z naładowanymi akumulatorami i lepszym samopoczuciem, bo właśnie się komuś wygadali lub zwierzyli i poczuli się zaakceptowani.

Zazdro.

Jestem w pracy ale nie mogę pracować. Miasto mnie wyczerpało: ten ruch, tłok, pośpiech, konieczność wchodzenia w odpowiednie role, zakładania masek, które są do przyjęcia dla innych.

Mój mózg dryfuje. Z jednej strony czuję ulgę, że już tam mnie nie ma; z drugiej głowa odreagowuje to wszystko, co musiała przeżywać od rana. Mam wrażenie wyciśniętej gąbki. Chcę zamknąć oczy, chcę by świat zniknął. Mąż coś do mnie mówi, ale nie umiem skoncentrować uwagi, bo coś już przetwarzam w myślach. To tak, jakby po wyłączeniu części społecznej mózgu uruchamiała się część autystyczna. I to z przytupem, bo zasuwa jak mały samochodzik. Dlatego tak ciężko się skupić.

Zastanawiam się dlaczego tak się dzieje. Teorii jest kilka.

  • Pierwsza – taką dawkę nowych danych trzeba obrobić i skatalogować. Są nowe sytuacje społeczne i interakcje do zanalizowania; trzeba sprawdzić czy taka metoda osiągania celu się sprawdza. Jak się zachowałam, czy jestem z tego zadowolona? Co mogłam powiedzieć, a nie powiedziałam? Duża liczba danych do ogarnięcia. No to mielimy!
  • Druga – moja głowa w końcu została spuszczona ze smyczy. Wszystkie ograniczenia, wszystkie maski i schematy, które służą temu, żeby ludzie mogli mnie zaakceptować, żeby nie być „dziwną”, przestają działać. Wszystko, co ogranicza aspergerowy mózg, właśnie zostało wyłączone! Hulaj dusza, piekła nie ma. Trzeba nadrobić stracony czas.
  • Trzecia – to jakaś forma zbierania sił. Osoby ze spektrum autyzmu wymagają znacznie więcej odpoczynku od codziennych bodźców niż osoby neurotypowe. Mój umysł w końcu może pobawić się sam ze sobą, zrobić przemyślenia dla samych przemyśleń, dodawać dygresje dla przyjemności łączenia rzeczy razem i znajdywania wspólnych części. To tłumaczy dlaczego ciężko mi wrócić do obowiązków zawodowych i w sumie nie zależy mi, żeby odpisywać klientom. Problemy pierwszego świata przestały mnie obchodzić, poświęciłam im całe przedpołudnie. Enough. Czas na aspergerowy melanż.
  • Czwarta – ilość bodźców przekroczyła wartość krytyczną, więc mózg robi wszystko, by ograniczyć napływ kolejnych. Jeśli wezmę się do pracy – muszę znów zacząć gadać z ludźmi, słuchać ich, rozwiązywać ich problemy, szukać kompromisów. Realizować rzeczy w terminie do…. Zgubić się w formularzach i druczkach, ugrzęznąć w literach własnych tekstów. A jak nie? Jak nie, to właściwie luzik, mam wolne.

Chciałabym poleżeć i popatrzeć w sufit. Posłuchać muzyki z zamkniętymi oczami. Poczuć zapach lasu.

Muszę trzymać pion. Neurotypowo, z uśmiechem na ustach.

Nie lubię nie mieć czasu dla Hansa.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: