Marazm

Dzisiejsza rozmowa i wspominki z mężem uświadomiły mi jak bardzo Asperger mnie pogrążył. Jak zabrał mi radość życia i spontaniczność.

Mój mąż wspomniał na spacerze prezent, który dostał ode mnie z okazji czterdziestki. To była zrobiona specjalnie dla niego gra terenowa, gdzie musiał dotrzeć do kolejnych miejsc w terenie i tam znajdował następną wskazówkę. Ostatnia finalnie doprowadziła go do prezentu. Organizowanie tego, planowanie, ukrywanie zagadek zajęło mi wiele tygodni. Ale dało też wiele radości, jak odkrywał je punkt za punktem.

Dzisiaj bym tego nie zrobiła. Asperger mnie stłamsił, zabrał mi całą radość życia. Nawet nie próbuję nic robić, bo i tak wiem, że to nie wyjdzie. Nawet nie umiem nic wymyślać, mój mózg jest uwięziony we mgle. Straciłam wszystko, a wraz z diagnozą stałam się dla ludzi trędowata. Kto może opuszcza mnie – na wszelki wypadek, bo przecież mam autyzm. Nie wiadomo czym to jeść. Jestem poza obszarem zainteresowań. Mam sobie sama być ekspertem w temacie spektrum, bo przecież dużo czytam i znam to „od środka”.

To tak jakby powiedzieć dentyście żeby sam sobie zaplombował zęba, bo przecież jest specjalistą. Albo chirurgowi, żeby sobie coś wyciął. Przecież jest ekspertem.

Poruszam się w stałych schematach i tęsknię za czasami przed. Kiedy nic mnie nie definiowało. Kiedy można było udawać „normalną”. Pracować nad różnymi rzeczami. I miało to sens, dawało nadzieję na jakieś zmiany.

Diagnoza Aspergera zabrała mi wszelką nadzieję, że cokolwiek będę w stanie zmienić. Przecież to jest wrodzone, nie ma na to lekarstwa. Mózgu sobie nie wymienię. Nie nauczę się tego, co jest poza moim zasięgiem, chociaż tak bardzo chcę. Moje życie będzie wyglądało tak samo, bo nie dam rady go zmienić. Jestem zepsutym elementem układanki, który nie pasuje do neurotypowego świata. Puzzlem z innej kolekcji.

Wolałabym mieć borderline albo schizofrenię, to da się leczyć. Przynajmniej jakaś część życia byłaby zajebista.

Tak pozostaje mi tylko inność. Wytykanie palcami. Odrzucanie. Niemieszczenie się w czyimś świecie. Poszukiwanie pomocy, której udzielanie kończy się z jednym stwierdzeniem: mam Aspergera.

Hans mnie tłamsi. Hans mnie dusi. Mam wyrok Aspergera na koncie. Nie umiem się z tego otrząsnąć. Nie widzę sensu walczenia o cokolwiek. Przecież ta walka i tak nic nie zmienia. Wszystko jest constans i będzie constans. Wypełnione bólem, cierpieniem, poczuciem niedopasowania i porzucenia. Jestem inna. Pozostanę inna.

Chciałabym się jutro nie obudzić.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: