Jesteś słaba psychicznie – to zdanie słyszałam tak często przez całe życie, że finalnie w nie uwierzyłam.
Ale teraz, z diagnozą Aspergera na papierze, sprawa nie jest już taka oczywista. Teraz myślę, że to jest po prostu neurotypowa interpretacja zachowań ludzi z ASD. Zachowań, których nie rozumieją.
Tym, co rzuca im się najbardziej w oczy, jest meltdown. To sytuacja załamania, kiedy nadmiar bodźców lub wymagań jest zbyt duży, a brakuje zasobów, żeby sobie z nimi poradzić. Neurotypowi odczuwają to zapewne rzadko, ale dla aspies nie jest niczym nadzwyczajnym. Przebywanie z ludźmi jest męczące, bo nasze systemy cały czas działają na wysokich obrotach. Trzeba wszystko zinterpretować, wyłapać niuanse rozmowy, drobne gesty, ogarnąć mimikę i jeszcze wymyślić błyskotliwą odpowiedź. Wszystko w nieprzyjaznym, obcym środowisku, np. podczas realizacji zadań, które robi się po raz pierwszy i nie ma do nich żadnych schematów. No nie, trochę tego za dużo.
Gdy wartość krytyczna zostanie przekroczona, zaczyna się meltdown.
Z zewnątrz może wyglądać jak załamanie. Osoba z zespołem Aspergera może zacząć płakać, krzyczeć, wykonywać różne „niepotrzebne” ruchy. Może wyrzucić z siebie złość (która pojawia się, bo zostały przekroczone granice dopuszczalnej ilości kontaktów społecznych) lub inne negatywne uczucia – najczęściej bez cenzury i „na ostro”. Może również zamknąć się w sobie i odmówić kontaktów z rzeczywistością, schować się do swojego autystycznego świata (shutdown).
Pamiętam kilka spektakularnych meltdownów w swoim życiu (chociaż wtedy nie miałam pojęcia, że to są meltdowny). Ludzie, którzy mieli „przyjemność” to oglądać, a więc najczęściej sprawcy załamania, pozwalali sobie na komentarze na temat mojej kondycji psychicznej. Cóż, gdyby to były jeszcze bliskie osoby, które mnie znają… Najczęściej byłam raczona uwagami ze strony ludzi, którzy widzieli mnie pierwszy raz na oczy. To wyrobiło mi przekonanie, że jestem słaba psychicznie. W sumie w domu też wielokrotnie mnie w tym przekonaniu utwierdzano (tam meltdowny też się zdarzały).
Dzisiaj myślę, że to nieprawda. Że ktoś, kto musi się mierzyć z ograniczeniami jakie przynosi ze sobą Hans i jakoś funkcjonuje w tym świecie, jest niesamowicie odporny psychicznie.
- Codziennie jesteśmy narażeni na przebywanie w stresujących i niekorzystnych dla nas warunkach – kto by to zniósł z uśmiechem na ustach?
- Codziennie musimy się mierzyć z niezrozumiałym, niedookreślonym i nieznanym. To niezły horror!
- Przeżywamy ogromne natężenie uczuć, które są dla nas niezrozumiałe. To trochę jakby w środku szalał tajfun, a aspies są w stanie go przetrwać i jeszcze uczą się psychologicznej meteorologii, żeby zrozumieć to zaskakujące zjawisko.
- Informacja, którą przekazują uczucia, jest dla osób z zespołem Aspergera często niezrozumiała, bo albo nie wiadomo co się czuje, albo nie wiadomo co z tym zrobić. Bez tych informacji trzeba mieć nie lada odporność psychiczną, żeby ogarnąć się w życiu i nie zwariować. Trochę jak jazda samochodem z brudną przednią szybą, przez którą widać tylko niewyraźne kontury. Życzę powodzenia.
Wkurza mnie to, że obcy ludzie roszczą sobie prawo do oceniania mojego zdrowia psychicznego. I komentowania go. A kanon zachowań wynika przecież z przyjętej konwencji. To taka umowa społeczna, że jak idziemy do pracy to ubieramy garnitur, a do opery nie zakładamy szortów (kiedyś w operze obsługa zwracała uwagę ludziom w krótkich spodenkach że są ubrani niestosownie. Jakby to opery chodziło się zaprezentować nowy garnitur, a nie słuchać muzyki).
I chciałabym zobaczyć osoby neurotypowe, które muszą robić coś, co ludziom z zespołem Aspergera przychodzi z łatwością. Ja bym im założyła słuchawki i puściła kilkaset razy tę samą piosenkę (uwielbiam słuchać zapętlonej muzyki, to mnie uspokaja). Ciekawe po którym razie zaczęliby krzyczeć i płakać. Po dwudziestym? Pięćdziesiątym? Cóż za słabe psychicznie jednostki.
Jeśli ich przerasta słuchanie w kółko tej samej muzyki, to czemu dziwią się, gdy odczuwam przesyt relacji społecznych?

Skomentuj