Nie mylić z logiką formalną 🙂
Dzień jak co dzień. Muszę nadać paczkę w punkcie, który akurat znajduje się w sklepie spożywczym. Spoko, już to kiedyś robiłam, chociaż zazwyczaj w Żabce. Tym razem Żabka przepełniona, więc jadę do innego spożywczaka. Jest większy. Ale dam radę. W końcu to nic trudnego: trzeba podejść do kasy, pani zeskanuje kod, druknie potwierdzenie i pa pa.
Wchodzę.
Kas kilka, wszystkie zajęte kasowaniem zakupów. Rozglądam się uważnie gdzie jest logo firmy kurierskiej, może jest jakiś punkt? Może na monopolowym? No nie ma. Stoję chwilę przy kasach i wreszcie zbieram się na odwagę żeby się wtrącić.
Przepraszam, czy mogę tu nadać paczkę?
Pani w kasie między dorodną główką sałaty a pęczkiem rzodkiewki odpowiada: Tak, oczywiście. Między wędlinami i warzywami są drzwi, to tam.
No dobra. Wchodzę na sklep. Szukam wędlin. Są. Faktycznie, niedaleko jest do warzyw. A między nimi drzwi. Pierwszy sukces za mną. Staję przed drzwiami, a na nich napis: Pomieszczenie służbowe, nieupoważnionym wstęp wzbroniony.
Hmmm. Wejść? Nie wejść? Zapukać się nie da, bo są z jakiegoś dziwnego materiału. Może zapytam laskę na wędlinach. Czekam, ale jest daleko i zajęta cały czas. Może na warzywach się uda? Niestety nie. W tym kraju wszyscy żreją kiełbasę, bo na warzywach jest pusto.
Nagle zza pleców wyskakuje mi kobieta z obsługi, mija mnie i otwiera magiczne wrota! Błyskawicznie gnam za nią i z miną niewiniątka pytam, gdzie mogę nadać paczkę, tu mnie skierowano. Na potwierdzenie macham paczką, żeby nie było wątpliwości.
Tak, to tutaj, proszę wejść.
Wchodzę więc do pomieszczenia służbowego, gdzie wstęp mi jest wzbroniony. To magazyn. Rozpizd na całego – wszędzie walają się pudła – puste, pełne, potargane częściowo i jeszcze nie ruszone. Gdzieś w kącie siedzi laska w fartuszku. Macham zza pudłowego muru do niej paczką. Bierze ją ode mnie (nie bez akrobatycznych umiejętności) i załatwia sprawę. Dostaję upragnione potwierdzenie nadania, a paczka zostaje rzucona w kąt. Ciekawe czy jej nie zgubią w tym burdelu.
Widzę, że drzwi na zewnątrz są otwarte i stamtąd przynoszą kolejne pudła. Aha, jakieś dostawy do magazynu…
Oszczędzę sobie rozkminy na następny raz – myślę, i pytam: Przepraszam, czy to jest oficjalne wejście do punktu nadawania paczek, a ja weszłam jakoś od kuchni? Bo nie chciałabym na następny raz kręcić się tam gdzie nie powinnam…
Nie, wchodzi się przez sklep.
Żegnam się więc i wychodzę zamykając za sobą drzwi z napisem Pomieszczenie służbowe, nieupoważnionym wstęp wzbroniony.
Ot, porażająca logika neurotypowego świata. Nic dziwnego, że nie umiem się odnaleźć 😉

nie powiedziałaś nic? Ja bym powiedziała że to chyba jakiś tajny punkt? Bo bez oznaczeń? I czy aby na pewno nie zginie?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Byłam tak zaskoczona, że zmyłam się stamtąd cichaczem i jak najszybciej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba