Jeżeli nie da się żyć w neurotypowym świecie, to należy stworzyć swój własny.
Przez całe życie wmawiano mi że mam się dostosowywać do tego co jest. Że mam żyć według obowiązujących reguł społecznych, zachowywać się zgodnie z oczekiwaniami innych, chcieć i dążyć do tego, co ogólnie uznane za wartościowe i dobre. Różnie mi z tym szło. Zazwyczaj było pod prąd lub inaczej niż bym chciała. A potem dostałam diagnozę Aspergera i wiele rzeczy się wyjaśniło. M.in. ta, że mój świat jest inny i nie ma powodu bym próbowała to na siłę zmieniać.
Osoby dorosłe z zespołem Aspergera mają wielki handicap: nie muszą się podporządkowywać woli rodziców lub opiekunów. Mogą żyć po swojemu, dokonywać swoich wyborów. Od nikogo nie są zależni, w ten „dziecięcy” sposób. Nikt nie może im nakazać, by realizowali jakiś cel, a inny porzucili. Decydują sami za siebie.
Ludzie jednak chętnie korzystają z przetartych szlaków. Idą za oczekiwaniami kogoś innego, realizują jego wizję życia. Chcą być jak ten ktoś, bo on tego oczekuje. Nie potrafią wybić się na indywidualność, nie umieją zawalczyć o to, co kochają. W efekcie grzęzną w nie swoim świecie, w którym realizują cudze marzenia i plany. I są z tym nieszczęśliwi.
Tak samo dzieje się w przypadku dorosłych z ASD. Cały czas próbujemy się zmusić, by żyć według neurotypowych, obcych nam, reguł. Bo wszyscy tak żyją i tego się od nas oczekuje. Rzadko pytamy, dlaczego mamy tak właśnie żyć. A to pytanie jest tym istotniejsze, że mamy zupełnie inne potrzeby i ograniczenia niż „reszta świata”.
Może więc warto zorganizować sobie życie według własnych potrzeb i celów? Według tego co my uważamy za ważne, a nie wujek Józek i ciocia Frania? Oni żyją swoje życie, my żyjemy swoje. I fajnie, że wujcio uważa że kariera i wianuszek dzieci jest miarą spełnienia i szczęścia w życiu. Ja uważam że stały kontakt z Naturą i ograniczenie liczby meltow do minimum. I co ciekawe, oboje mamy rację.
Rzecz w tym, by realizować swoje racje a nie innych. Im bardziej staram się dopasować do tego co „normalne”, tym większą cenę za to płacę. Im bardziej słucham siebie i układam sobie życie według moich zasad, tym lepiej będę się w nim czuć. Wtedy neurotypowy świat przestaje mi dokuczać, bo mam swój własny, przyjazny, bezpieczny, z moimi celami i priorytetami.
A reszta niech sobie goni za czym tam chce.

Skomentuj