Czyli jak to jest poszerzać swoje nawyki żywieniowe, poznając nowe owoce.
Sklep. Zakupy. Stoisko z owocami.
– Chcesz mango?
– Nie wiem. Nigdy nie jadłam.
– To może weźmiemy?
– Nie wiem. Weź jak chcesz.
– Zjesz ze mną?
– Nie wiem. Wezmę jabłka.
Dom. Mango kontra dwoje aspies.
– Może zajrzymy do Internetu co z tym zrobić?
– To wydaje się intuicyjne. Ma pewnie dużą pestkę w środku. Dam sobie radę.
Ciach. Nie idzie. To pewnie ta pestka.
– Powąchaj.
– Ładnie pachnie. Tylko jakoś tak dziwnie? Słodko?
– To owoc, musi pachnieć słodko.
(wcale nie, znam takie co nie pachną słodko)
– Może to trzeba najpierw obrać?
…
– K**wa, jednak nie ma pestki! Środek jest jakiś zdrewniały.
…
– Chcesz? Dobre.
– A jak jemy niedojrzałe? Albo zepsute?
– Nie, dojrzałe jest na pewno. W sałatce z naszej knajpy ma taki sam kolor.
– Ale to smakuje jakoś chemicznie.
– No, trochę dziwny smak.
– Chcesz jeszcze?
– Nie, dzięki. Wezmę sobie jabłko.
….
– Jestem z siebie dumny, że ogarnąłem to bez Internetu 🙂
Aspie kontra neurotypowy świat – 1:0.

nigdy nie jadłam… i jakoś nie mam pokusy by spróbować. Nieznane rzeczy jadalne są obrzydliwe.
Brawo wy!
PolubieniePolubione przez 1 osoba