Polecona, przeczytana. Ale po lekturze mam mieszane uczucia, chociaż może to zderzenie moich oczekiwań z rzeczywistością.
Z jednej strony książka fajnie napisana, lekko. Każdy rozdział trzyma taki sam styl. Pisane z perspektywy osoby, która już oswoiła swoje ASD. Do tego garść teorii i komentarz psychologa. Zamysł naprawdę genialny, więc nie może być źle!
Ale diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach.
Przede wszystkim nie podoba mi się – oczywiście – ograniczenie się wyłącznie do dzieci i młodzieży. Najbardziej przykrym momentem lektury był ten, w którym w drugim rozdziale psycholog kończy wyliczankę na młodych dorosłych. A starzy dorośli to co? Po 30 autyzm znika? Czy już są tak zajebiście zsocjalizowani, że nie widać? A może nie podpadają pod kategorię człowiek w spektrum autyzmu? Nie rozumiem czemu ich (mnie!) tam nie ma.
Drugi zarzut to założenie, że wszyscy zostali zdiagnozowani jako dzieci / młodzież i do tego odnoszą się komentowane sytuacje. O dorosłych – cisza. W sumie książka na tym traci, bo rozważania np. o rodzinie w aspekcie diagnozy w dorosłym wieku mogłyby być ciekawe… Nie musiałyby się kończyć na nielubianym wnuku i niegrzecznej kuzynce.
Jest też kilka drobiazgów, które mojemu Hansowi przeszkadzają:
- Ciężko mi się czyta, gdy ktoś używa słów neuronietypowe lub neuroatypowe. Owszem, są poprawne, ale ja szybko skanuję tekst i czasami to nie w środku mi po prostu umyka. Muszę wracać do początku zdania, bo to, co czytam, robi się bez sensu. Wolę słowo nieneurotypowe, bo wtedy zaprzeczenie jest na początku i od razu wiadomo o kogo chodzi.
- Męczące są błędy przeoczone przez korektę, takie jak lista wypunktowania, która ma tylko cyfrę jeden (w wersji mobi).
- Wkurzają mnie prawdy objawione, które uwzględniają tylko kontekst diagnozy w wieku dziecięcym. Czytam sobie, że nauka samoregulacji powinna rozpocząć się jak najwcześniej, rodzice powinni to, a szkoła tamto… To jak mam 4 dyszki, to wychodzi na to, że jestem w d…? Co teraz? Kulka w łeb?
- Zupełnie skonfundowały mnie twarze na początku każdego rozdziału. Nie wiem co mają oznaczać. Tajemnica [uwaga, spojler!] się rozwiązuje na końcu. Ci najbardziej naburmuszeni to psychoterapeuci, a najsmutniejsi to rodzice. Faktycznie, prze***ne mieć takie dziecko. To o taki przekaz chodziło?
- Pomysł z komentarzem psychologa – super. Pod warunkiem, że psycholog komentuje na temat, a tak niestety nie zawsze jest. Zainteresował mnie rozdział o związkach – czyta się super, jest bardzo fajny. Mowa o miłości, życiu razem, docieraniu się i dogadywaniu… A komentarz eksperta? Bach! Dzieci! Bo związek = rodzice. Serio? A potem o tym czym jest praca z osobami w spektrum dla specjalisty i o tym, że chcemy wieść satysfakcjonujące życie… A o związkach? O związkach w komentarzu zapomniano.
Mimo to książka jest niezłym kompendium dla rodziców i nastolatków, którzy właśnie dostali diagnozę. Kompiluje najnowszą wiedzę o autyzmie i daje jej praktyczny kontekst (zresztą te kawałki napisane przez Weronikę są chyba największą wartością tego opracowania). Warto ją przeczytać i dać dziecku, które właśnie próbuje się odszukać w świecie aspies.
A ja dalej będę szukać czegoś dla dorosłych z diagnozą spektrum autyzmu w wieku 40+.
P. S. Ale przynajmniej dowiedziałam się co to eliksir neurotypowości…
Weronika i Jerzy Janiakowie
Książka o człowieku w spektrum autyzmu
Wydawnictwo Natuli, 2022

Skomentuj