Wojna nie pozostaje obojętna mojej świadomości. Znowu gorzej sypiam, budzę się z krzykiem. Znowu odczuwam ból tych wszystkich ludzi jak swój. Znów pojawia się niepokój. Jak nie oszaleć z tym wszystkim?
Uciekam od rzeczywistości. Przychodzi mi to z łatwością, bo mój autystyczny świat jest cichy, spokojny i przyjazny. Rządzi się prostymi regułami, wszystko w nim poukładane. Problemem jest tylko moment, kiedy trzeba wrócić i żyć w tym, co dookoła. To budzi niepokój, podskórny lęk, który pełza po całym ciele.
Uciekam więc znów. Czytam wiadomości tylko raz dziennie, staram się zająć różnymi rzeczami, odcinam się od tego co za oknem, na rzecz tego co w głowie. Wiem, że nie mogę pomóc inaczej niż pomagam, że nie mam mocy sprawczych by naprawiać świat. Ale nie potrafię zrozumieć jak może on być taki jaki jest? Trochę za dużo tych rzeczy, które nie miały prawa się wydarzyć i których nikt nie przewidywał.
Uciekam w góry. Odrywam się od wszystkiego co mnie otacza.
Nie wiem czy to słuszna droga. W sumie człowiek powinien się zatroszczyć najpierw o siebie, by móc troszczyć się o innych (słynny przykład z zakładaniem maski tlenowej w samolocie – najpierw matka sobie, potem dziecku). Osoby dorosłe z zespołem Aspergera powinny podwójnie zatroszczyć się o siebie, bo ogólnie rozumiana ludzkość nawet nie wie jak to zrobić. Mogą więc zdać się tylko na siebie. Dotarcie do tego co pozwala oderwać się od neurotypowej rzeczywistości to klucz do zachowania zdrowego rozsądku.
Z drugiej strony mam poczucie winy, że jak ja odpoczywam, odrywam się, wyjeżdżam, idę do lasu, ktoś inny nie może tego zrobić. Że ci ludzie tam tkwią w tym wszystkim, nie mają takiej możliwości. Odbieram to jako niesprawiedliwość. Życie jest po prostu nie fair. I czuję tę niesprawiedliwość w sobie, tak samo jak czuję wszystkie negatywne uczucia, które gotują się w osobach uciekających przed wojną.
Nie wiem czy jest jakiś sposób, żeby to oddzielić. Bardzo bym chciała go poznać, jeżeli istnieje. Zamiast tego spalam się wewnętrznie, doświadczam całego bólu, strachu, ogromu ludzkiego nieszczęścia, jakby to był mój, immanentny stan. Przytłacza. Osłabia. Odbiera chęć do życia. Generuje niepokój, w dużych dawkach, z atakami paniki. Pozostawia z niesamowitym zaskoczeniem i zadziwieniem, jak to jest możliwe w Europie XXI wieku? Zabiera dobry sen, fundując w zamian pakiet koszmarów.
Mój analizujący, autystyczny mózg wybiega dalej. Ja już rozmyślam co się stanie z tymi wszystkimi ludźmi. Jak oni się tu urządzą, czy będą chcieli wrócić? Ale nie będą mieli do czego, pustookne budynki szpitala czy przedszkola śnią mi się po nocach. Jak można im pomóc, kiedy nikt nie chce mojego wolontariatu? Jak zmienić świat, żeby to się nie działo? Jak i czym skończy się wojna? Kto wygra? Po co ją rozpętano? Czy możliwe jest to, że jeden psychopata może postawić świat w płomieniach?
Wybiegam myślami coraz dalej i dalej, mielę je w głowie, snują mi się po czaszce we wszystkich kierunkach jak pasma mgły nad podmokłymi łąkami. Zasnuwają widok, nie umiem spojrzeć wyraźnie. Nie umiem wyjść z mgły. Świat jest szalony, jak się w nim żyje? Poproszę instrukcję obsługi.
Przecież wszyscy chcemy mieć tylko święty spokój, względne bezpieczeństwo i stabilność dla naszych rodzin. Czemu jest to nieosiągalne?

Cześć.
Absolutnie zgadzam się z tym co napisałaś.
Trudno cieszyć się z lata skoro u sąsiadów wojna.
Jak patrzeć na piękno przyrody, które jest piękne ale tylko na sekundę, bo nie wolno czuć piękna skoro mordowane są osoby, bo ktoś sobie ubzdurał wojnę, żeby być jeszcze większym carem.
Dziękuję za reakcje i za to, że
odwiedzasz mojego depresyjnego dziennika.
Nie umiem jeszcze komentować jak Ty swoim pseudonimem Sowa Pisze, żeby system miał to w pamięci.
Sowa Pisze to ja tak na ścisłości 🙂
Trzymaj się ! ❤
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak jesteś zalogowana na WordPress to komentujesz pod swoim pseudonimem.
PolubieniePolubienie