Żarty są tym, za czym nie przepadam. No, chyba że są to błyskotliwe riposty, wskazujące na dużą wiedzę i inteligencję rozmówcy. Ale niestety najczęściej są to przaśne, grubo ciosane dowcipasy niskich lotów.
Wiele osób tworzy dowcip w najprostszy możliwy sposób: odnosząc się do słabości innych. W skrócie mówiąc, nabija się, ubierając to w formę kawału. To dowcipy, które są z lekka zabarwione kpiną i poczuciem wyższości. Ja jestem lepszy, ty gorsza. Pokażę ci to, a że nie wypada wprost, to „pożartujemy”.
Takich dowcipów zdarza mi się słyszeć naprawdę dużo. Wynikają w dużej mierze z aspergerowych uwarunkowań, m.in. z tego że:
- mam niższą tolerancję na zewnętrzne bodźce (np. szybciej robi mi się zbyt gorąco, za zimno, zbyt tłoczno i takie tam),
- moja hierarchia wartości i priorytety życiowe różnią się od uniwersalnych (nie jest dla mnie istotne to, za czym gonią inni)
- moje zachowania są inne niż oczekiwane lub są interpretowane po neurotypowemu (chociaż z neurotypowymi wiele wspólnego nie mają)
- wiele z nich to kpiny odnoszące się do zmiany – bo jak kiedyś było tak, to teraz nie może być inaczej (a jak mówię że jednak jest, to jest to wyśmiewane).
Dla mnie taki żart nie jest śmieszny. Odbieram go osobiście, dotyka mnie. Gdy jego źródłem jest moje aspergerowe zachowanie, to zamiast mnie bawić, funduje mi kolejny seans z poczuciem inności, odmienności, samotności. Znów ktoś daje mi poczuć, że nie należę do tej neurotypowej wspólnoty. Znowu wytyka mi różnice, wyrzuca mnie z grupy, do której jeszcze przed chwilą należałam.
Nie lubię tego, że ludzie wyśmiewają bez żadnej głębszej refleksji. Że nie chce im się zastanowić czy za moim zachowaniem nie stoi coś innego, z czego niekoniecznie należy się śmiać. Chociażby właśnie odmienne widzenie świata, inna konstrukcja mózgu, choroba. Czy śmiejąc się nie dokładają mi frustracji, związanej z faktem, że muszę się z tym mierzyć. I naprawdę chciałabym wiele rzeczy robić, ale niestety nie mogę.
To trochę taka sytuacja jak z Bruce Willis’em, który był obiektem kpin i śmiechów. A potem ujawniono, że facet choruje na afazję i nagle okazało się, że to trochę nie wypada. Pozostał jedynie niesmak i skrępowane nie wiedzieliśmy przecież...
Ile takich skrępowanych nie wiedzieliśmy można by uniknąć? Wystarczyłaby odrobina empatii…
Ktoś może powiedzieć, że trzeba mieć dystans i podchodzić na luzie. Nie wiem czy przy Zespole Aspergera się da. Jak się dobrze czuję, to jest łatwiej. Ale na przepalone bezpieczniki żarciki są jak polewanie wodą – na pewno wywali prąd. A gdy pokażę, że mnie to zraniło, to okazuje się, że nie mam poczucia humoru. O co ten foch, przecież to tylko dowcip był!
Być może dlatego świat neurotypowy jest taki trudny dla ludzi ze spektrum autyzmu. Bo potrafi dokuczyć już w jednym, niby śmiesznym dla wszystkich, zdaniu.

wiesz… do białej gorączki doprowadza mnie wyśmiewanie jakiejś tam cechy i kwitowanie: no co ty, to tylko żarty, nie masz poczucia humoru…
Jakoś zawsze tak jest, że ten co z upodobaniem żartuje sobie kosztem mojej słabości wykazuje się brakiem poczucia humoru gdy się sytuacja odwróci.
Pamiętam, miałam jakieś 22-23 lata. Byłam wtedy przeraźliwie chuda. Miałam szefa, który komentował ilość pochłanianego przeze mnie jedzenia (jadłam dużo) niemal za każdym razem. Zaglądał mi też w kanapki i komentował ich zawartość. Z początku było śmiesznie, ale po roku czy dwóch niecierpliwiło… Kiedyś szedł za mną długim korytarzem i wołał „Chuda, chuda, chuda!”. Jakoś mi się tak samo odpaliło „a pan ma krzywe nogi”. No i potem miałam przerąbane…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
You made my day! Ale musiał mieć minę… 🤣🤣🤣
PolubieniePolubienie
strzeliłam bez zastanowienia, uważałam że tak można. No bo on przecież ciągle mi wytykał chudość, a ja mogłam na to tyle samo poradzić, co on na krzywe nogi.
Normalsi nie zrozumiejo… 😛
Utrudniał mi potem życie…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No właśnie tego nie rozumiem. Ktoś mnie może. Ja komuś nie. W czym jest różnica?
PolubieniePolubienie