Im bardziej pozwalam sobie przebywać w świecie Aspergera, tym mniej interesuje mnie świat neurotypowy. Staje mi się coraz bardziej obojętny.
Są dni gdy zupełnie odsuwam się od rzeczywistości.
W sumie nie wiem czy to dobrze. Może to jest właśnie droga do szczęścia dla aspies? A może robię sobie krzywdę, gdy wycofuję się z życia? Wszak człowiek jest istotą społeczną… Tylko czy te wszystkie psychologiczne ustalenia mają się tak samo do ludzi z zespołem Aspergera? Czy my – dorośli z ASD – musimy żyć z innymi ludźmi, by być szczęśliwi? Czy też jesteśmy istotami społecznymi?
Odkąd przestałam się bawić w farsę relacji z innymi, odtąd głównie przebywam sama. Pogadać mogę z jedną czy dwiema osobami. Pozostałe relacje się skończyły, bo przestałam o nie dbać. Zamieniam czasem kilka kurtuazyjnych zdań w sklepie czy urzędzie. Nie ciągnie mnie do ludzi. Wolę sobie posiedzieć samotnie w lesie niż spotkać się z kimś.
W efekcie rozróżniam dwa stany.
- Stan aspergerowej harmonii, który jest łagodny i miękki, w którym mieszkam sobie w swoim Hansowym świecie. Jest cicho. Jest spokojnie. Nic nie trzeba. Nic nie wypada. Można być w 100% sobą. Ten stan ładuje mi baterie. Odpoczywam. Zbieram siły.
- Drugi stan to coś podobne do shutdownu. Jest wtedy, kiedy rzeczywistość atakuje mnie wszystkimi swoimi bodźcami. Kiedy jest głośno i tłoczno, trzeba reagować na szybko, czas pędzi, ludzie pędzą i niełatwo się w tym odnaleźć. Nie ma chwili na zastanowienie, trzeba działać, chociaż nie wiadomo co robić i w którym kierunku biec. To stan wyczerpujący, który wcześniej czy później skończy się meltem jeżeli w porę z niego nie ucieknę.
Stan aspergerowej harmonii ogranicza emocje. Kontakt z neurotypowym światem aż od nich kipi.
I teraz zastanawiam się czy to tak ma być. Czy to jakiś kolejny etap znajdowania sobie miejsca na świecie, tworzenia go według własnych reguł, czy jakiś rodzaj ucieczki i wypierania?
Jeżeli mam problem z ogarnianiem emocji, to może dążenie do stanu aspergerowego jest dla mnie naturalne. Tak jak człowiek stara się dążyć do jakiejś harmonii, szuka bezpieczeństwa. Może dla ASD obowiązują inne zasady? Nie jesteś istotą społeczną, ludzie nie są ci potrzebni w takiej skali jak innym, „normalnym”.
A to, że odczuwamy ich brak jest efektem socjalizacji w świecie neurotypowym – tak nas nauczono w dzieciństwie. Że przebywanie z ludźmi to jest wartość, większa niż inne aktywności. Ile razy słyszałam zostaw te książki i idź na podwórko się pobawić z kolegami. Po pewnym czasie człowiek traktuje to jak prawdę objawioną. Zabawa z dziećmi jest dobra, siedzenie w samotności jest złe.
A jeśli w aspergerowym świecie to nieprawda?
Noc pełna pytań. Nic dziwnego, że nie mogę spać.

Skomentuj