Idą święta, czas więc pogrążyć się w apatii by uniknąć lęku.
Każde święta są koszmarem. To jedno z bardziej stresujących wydarzeń w roku, z którymi muszę się mierzyć.
Wszystko dlatego, że są festiwalem neurotypowości.
To dni, kiedy tradycja staje się ważniejsza od wszystkiego innego. Kiedy nie można zrobić po swojemu, zgodnie z własnymi potrzebami, tylko trzeba jak inni.
To moment, kiedy wydziera się mnie z mojego świata, chociaż wcale nie chcę z niego wychodzić. Męczy mnie nowa organizacja dnia i zadań, zaskakują zmiany w tygodniowym „rozkładzie jazdy”. Nic jest tak jak powinno, a tego nie lubię.
Męczy mnie ta cała atmosfera, która towarzyszy tym dwóm dniom. Napięcia, by wszystko wyszło super i pięknie; i w ogóle była najlepsze. I tego zmęczenia, które się potem wylewa, gdy to napięcie opadnie,
Czas świąteczny to czas tego co wypada, a nie tego co chcę. Raz po raz nadziewam się na kolejne zagadki towarzyskie. Kto komu pierwszy składa życzenia? Jakie powinny być? I czemu to, że nie mam ochoty tego robić jest od razu traktowane jako afront?
Jutro znów się zacznie i znów trzeba będzie to przetrwać. Niepokój już jest. Melt będzie po wszystkim.
Zawijam się w sobie w mały supełek, ściskam mocno gdzieś we wnętrzu, by ani kawałek nie wydostał się na świat. Zamykam się w aspergerowym pudełku, by jak najbardziej ograniczyć te wszystkie bodźce. By zapomnieć, co się dzieje poza nim. Pogrążam się w apatii, by nie czuć lęku przed zalewem neurotypowości, oczekiwań i komentarzy, dlaczego nie jestem jak inni.
Świętujemy.

Może przestań brać w tym udział?
PolubieniePolubienie
Cześć 🙂
Po diagnozie w wieku 36 lat, też nazwałem swojego kumpla Hansem 🙂 pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba